Rododendron – uprawa

©

©Rhododendron

Opis

Nie jestem w stanie w jednym artykule zamknąć wiedzy jaką dysponują ogrodnicy na temat rododendronów dlatego proszę ewentualnie pytać.

Rodzina: Ericacea – wrzosowate

Rododendrony wydają się czę­ścią naszego krajobrazu, widuje się je prawie wszędzie mimo, że zyskały popularność dopiero w XIX w.

Niedawno do rodzaju rododendron włączono także azalie lecz na użytek tego artykułu pozostańmy przy już tylko zwyczajowym podziale i pod tą nazwą będziemy rozumieć rośliny o zimozielonych liściach. Przy czym chcę tutaj ograniczyć się tylko do warunków uprawy. Omawianie gatunków czy też znacznie częściej spotykanych w handlu odmian mieszańcowych jest zadaniem na osobny bardzo obszerny artykuł.

Liście mogą one mieć kształt od prawie okrągłego do podłużnego i wąskiego. Często młode liście są czerwone, fioletowe albo w nieco innym odcieniu zieleni niż liście dojrzałe. Ich blaszki na ogół są błyszczące lecz mogą być pokryte grubym, filcowym na­lotem czasem są pachnące. Pączki kwiatowe pokryte czerwonymi łuskami i także wpływają na urodę tego krzewu.

Oprócz charakterystycznych, trudnych do pomylenia z innymi gatunkami liści na urodę krzewy pracują przede wszystkim kwiaty.

Ich kształt jest bardzo zróżnicowany, od wąskich i rurkowatych do prawie płaskich jak talerzyki. Przynajmniej część dziwnych kwiatów rododendronów można zobaczyć na stronie – 

http://www.growingwithplants.com/2010/09/rare-tender-rhododendrons-for.html

Najczęściej jest to jednak kształt trąbek. Największe z nich mają do 15 cm długości i nawet 20 cm średnicy. Same płatki mogą być powcinane, po­strzępione lub mieć karbowane brzegi. Prawie zawsze zebrane są w szczytowe kwiatostany liczące nawet do 50 sztuk. W sprzyjających warunkach obfitość kwitnienia bywa tak duża, że trudno zauważyć liście.

Występowanie

W naturze występują przede wszystkim we wschodniej i południowo wschodniej Azji. Począwszy od Kaukazu przez Chiny, Japonię po Indonezję. Kilka gatunków występuje także w Ameryce Północnej i Środkowej. W naszym kraju dziko nie występuje żaden rododendron jedynie azalia pontyjska.

Wysokość

W tej grupie roślin spotykamy zarówno gi­gantyczne drzewa osiągające wys. 30 m, o liściach dłuż­szych niż ludzkie ramię, jak i niziutkie górskie rośliny płożące, których liście są niniejsze od pa­znokcia.

Termin kwitnienia

Zdecydowana większość kwitnie w maju i czerwcu. Są jednak odmiany kwitnące wcześniej jak i później.

Kolor kwiatu

Kolory wśród odmian mieszańcowych są tak różne, że jedynym obecnie pewnikiem jest brak czysto niebieskiego i czysto czarnego koloru. Wiele odmian ma kwiaty dwukolorowe lub ze wszelkiego rodzaju plamkami w innym kolorze. Często przede wszystkim jasno kolorowe kwiaty są pachnące.

Stanowisko

Zanim jednak posadzimy rośliny dobrze zastanówmy się nad miejscem. Poza gatunkami górskimi to większość z nich, a co za tym idzie i ich mieszańce nie bywa narażona na przeciągi. Dlatego powinniśmy wybrać miejsce na stałe osłonięte od najczęściej w danej okolicy wiejących wiatrów. Poza tym taki żywopłot będzie pełnił rolę cieniówki. Jeśli jeszcze w pobliżu znajdą się drzewa o rozłożystej lecz niezbyt gęstej koronie będzie to idealne stanowisko. Pamiętajmy jednak, że drzewa takie muszą należeć do tych które korzenią się głęboko, bo tylko takie nie będą konkurencją w walce o wodę i składniki. Zatem wykluczamy wszelkie drzewa typu brzozy. Podobne wymagania dotyczą krzewów rosnących w pobliżu. Wykluczamy wszystkie te, które korzenią się tak płytko jak jaśminowiec.

Wymagania

Pamiętajmy o jednym – staranny wybór miejsca i samo sadzenie roślin stanowi gwarancję sukcesu. Różaneczniki w przeważającej większości to rośliny lasów zatem będą od nas wymagały gleb przede wszystkim kwaśnych i to zdecydowanie kwaśnych. Za optymalny przyjmuje się odczyn o pH 4,5 do 5,5.Jak wszystkie gleby typu leśnego muszą być przepuszczalne, dość wilgotne lecz nie podmokłe oraz zasobne w próchnicę. Ci którzy mają gleby tylko lekko kwaśne mogą się ratować dodając do dołka znaczną ilość kwaśnego torfu w czasie sadzenia natomiast później corocznym ściółkowaniem kwaśnym torfem. Posiadacze gleb od obojętnej w górę mają już większy problem. Jeśli koniecznie chcą tą roślinę uprawiać mają dwa wyjścia albo postarać się o odmiany szczepione na podkładkach INKARHO, albo uprawa w wysokich pojemnikach bez dna(np. 20 litrowe wiadro któremu obcięto dno lub je podziurkowano tak że powstało sitko) lub na izolowanych podwyższonych rabatach. O ile odmiany średnie i karłowe można spokojnie uprawiać w większych pojemnikach bo rododendron ma system korzeniowy płytki i dość zwarty złożony z dość cienkich korzeni, o tyle dla odmian wysokich raczej trzeba stosować izolowane podwyższone rabaty. Przy uprawie pojemnikowej można kupić specjalne podłoże do azali i rododendronów. Oczywiście podobnie można postąpić przy izolowanych rabatach lecz chcąc sadzić kilka sztuk koszt takiego podłoża może być już spory. Wówczas lepiej zakup roślin odłożyć w czasie i przygotować sobie jak najwięcej ziemi kompostowej, ale z samych liści drzew. Tylko ten rodzaj kompostu ma niskie pH. Każdy inny ma to pH w granicach obojętnego. Ponieważ dobra ziemia kompostowa powstanie nam po roku do półtora roku więc na taki okres trzeba zakup odłożyć. W międzyczasie kupujemy potrzebną ilość czarnej, tkanej foli ściółkowej. Mając już to wszystko przygotowujemy sobie podłoże z 2 części wspomnianej ziemi liściowej, 2 części torfu i 1 części gliniastej ziemi. Wszystko to razem mieszamy i to dokładnie. Jedziemy po rośliny. Sprawdzamy wysokość systemu korzeniowego i kopiemy dół dwa razy głębszy i co najmniej dwa razy szerszy(pamiętamy, że po wyjęciu z doniczki korzenie za głęboko nie pójdą, ale będą się rozprzestrzeniać w szerz. Dół wyścielamy wspomnianą folią(to że jest tkana ma znaczenie bo będzie przepuszczać wodę w obu kierunkach) tak by wystawała ponad powierzchnię. Sypiemy warstwę przygotowanej mieszanki i ..no właśnie. Po wyjęciu rośliny z doniczki jeśli korzenie są bardzo zbite trzeba je rozluźnić i nic to, że uszkodzimy korzenie. Robimy to czymkolwiek, pazurkami jakimi spulchniamy grządki, solidnym widelcem, – palce często nie dają rady. Mam prośbę, nie przejmować się strasznym wyglądem czy brutalnym traktowaniem, inaczej rośliny nie będą się chciały przekorzenić do gleby i po roku wyjmiemy je w takiej formie jak posadziliśmy, zastanawiając się dlaczego kiepsko rosną, a wyjąć będzie trzeba i dokonać rozluźnienia korzeni i ponownie posadzić. Teraz dopiero wstawiamy rośliny i dół zasypujemy do połowy tą że mieszanką. Podlewamy. Osiadająca pod wpływem wody ziemia dostanie się we wszystkie zakamarki. Teraz zasypujemy resztę i znów podlewamy. Jeśli z początku pozostanie dołek nie przejmujmy się woda nie będzie się rozlewała. Po kilku dniach dosypiemy ziemi do równa i utniemy ewentualny nadmiar folii. Sadząc na glebach podmakających postępujemy podobnie lecz nie kopiemy dołu, ale obramowujemy kawałek przestrzeni i rośliny sadzimy na ziemi tworząc podwyższoną rabatę. Po posadzeniu utrzymywanie ziemi w większej wilgotności to norma, ale wiedząc o płytkości systemu korzeniowego starajmy się w każdym czasie utrzymać wilgotne podłoże szczególnie jeśli rośliny dostają sporo słońca. Liście nie będą zwisać zwinięte pod spód. Także zwolni się gubienie dolnych liści.

Podczas sadzenia musimy pamiętać by sadzić rośliny nie głębiej niż rosły w doniczkach. Mając rośliny balotowane sadzimy tak by górne korzenie były 2-3 cm pod ziemią. Jeśli posadzimy głębiej może to zahamować wzrost roślin i wywołać gnicie i zamieranie pnia. Musimy także wiedzieć, że rośliny uprawiane w szkółkach w pojemnikach znacznie wolniej startują niż rośliny o balotowanych korzeniach. Pamiętając o tym oraz uwzględniając fakt, że większość szkółek sprzedaje rośliny w doniczkach bo im łatwiej produkować, a nam się wysuwa argument, że przez to możemy sadzić okrągły sezon oraz o tym, że korzenie roślin najszybciej przyrastają kiedy ziemia jest chodna i ma dostateczna ilość wilgoci postarajmy się sadzić te rośliny wczesną jesienią. Do zimy na pewno się przyjmą i wstępnie ukorzenią. Mimo to i mimo, że postaraliśmy się dla nich o optymalne stanowisko w pierwszych 2-3 latach zabezpieczamy rośliny na zimę. Takie postępowanie powinno stać się naszym zwyczajem w stosunku do wszystkich krzewów. Jeśli jesień jest sucha to rośliny na kilka dni przed zapowiadanymi mrozami powinniśmy podlać i dopiero potem zabezpieczyć. Forma zabezpieczenia zależy przede wszystkim od wielkości krzewu. Wokół małych wystarczy powbijać pod skosem nieco większe gałązki iglaste. Dla większych krzewów niezbędna stanie się agrowłóknina i z patyków zrobiony stelaż by włóknina nie leżała na liściach. Na zimę stosujemy tą zimową (P-50). Wiosną można zmienić na cieńszą, która będzie zabezpieczała przede wszystkim przed nadmiernym nagrzewaniem się liści w czasie dnia i spadkami temperatury nocą. Unikniemy tego co zwie się suszą fizjologiczną, która częściej jest przyczyną wypadów roślin zimozielonych niż sam mróz. Dlatego zalecane jest bardzo wczesną wiosną po ustąpieniu większych mrozów i ich chwilowego braku w nocy podlewanie roślin zimozielonych. Przy nowych nasadzeniach zawsze miejmy coś w pogotowiu by narzucić na roślinę aż do zimnej Zośki. Kiedy już wszystko zdjęliśmy, wyplewiliśmy i podlali ziemię nasypmy na wierzch warstwę kory. Kwaśny torf nie należy pozostawiać jako warstwę na zewnątrz ponieważ jego zdolność sorpcyjna spowoduje, że po przeschnięciu będzie działał na ziemię jak bibuła na wodę.  Niech nikomu nie przyjdzie do głowy ściółkowanie skoszoną trawą. Ta tworzy pod wpływem wilgoci zbitą, gnijącą i pleśniejącą masę która bardzo podnosi temperaturę podłoża oraz skutecznie utrudnia oddychanie korzeniom . Młodych roślin nie nawozimy, nie jest to potrzebne. Daliśmy wystarczająco dużo w czasie sadzenia i na pewno tego jeszcze nie spożytkowały.

Zabiegiem pielęgnacyjnym przy różanecznikach jest usuwanie przekwitłych kwiatostanów. Dotyczy to szczególnie roślin młodych jak i tych które kwitły bardzo obficie. Zaobserwowano, że w kolejnym roku roślina kwitnie zdecydowanie lepiej. Pamiętajmy jednak by nie uszkadzać pąków i młodych pędów wyrastających tuż pod kwia­tami.

UPRAWA W POJEMNIKACH NA BALKONACH I TARASACH.

Do tego typu upraw nadają się gatunki i odmiany rosnące raczej wolno i nie mające imponujących rozmiarów. Muszą być to rośliny dość odporne na mróz. Nie sadźmy zatem mało sprawdzonych odmian szczególnie nowych odmian kupowanych za zachodnią granicą. Owszem mogą kwitnąć obficie i mieć piękne kolory, ale z reguły są mniej odporne na nasze zimy. Dobrze jeśli mamy widne choć chłodne garaże, ale jeśli będą zimę musiały spędzić na zewnątrz mogą nie wytrzymać mimo zabezpieczeń.

Przy sadzeniu mamy możliwość dania im podłoże specjalnie przygotowane. Wprawdzie tego robić nie wolno(zakaz wywożenia ziemi z lasu), ale łopatka lub dwie leśnej ziemi z miejsca gdzie rosną paprocie – łącznie z ich nie do końca zbutwiałymi resztkami – to dobry dodatek. Ponieważ nasza kranówka ma raczej dużo wapnia co roku jeśli nie przesadzamy to wybieramy wierzchnią warstwę i zastępujemy ją ziemią do rododendronów ewentualnie z dodatkiem. Donicę stawiamy w miejscu gdzie roślina będzie miała słońce od rana do 10 – 11-tej. Później powinno być to miejsce zacienione. Przy uprawie starszych egzemplarzy ważnym jest danie od czasu do czasu – szczególnie w latach kiedy nie przesadzamy – nawozu do rododendronów czy azalii. Można także dokarmiać dolistnie coś na kształt ”bomby witaminowej” szczególnie na wiosnę. Po jednej łyżeczce siarczanu potasu i siarczan magnezu + chelat żelaza na 1 litr wody. Za dwa dni opryskać preparatem ASAHI SL w stężeniu 1 % (około 10 zł z firmy Target). Preparat stymuluje odporność i wzrost, a przez to – chroni przed łapaniem grzybów. Ponieważ rododendrony mają ”woskowane” liście by mniej spływało dodać jakiś adiuwant , który poprawi przyczepność środka. Są one do dostania w sklepie ogrodniczym. Wszystkie te preparaty można oczywiście stosować na ogrodowych roślinach również.
Na zimę jeśli rośliny muszą spędzić ją na zewnątrz owijamy doniczki np. matą styropianową jaką stosuje się do izolacji za grzejnikami i na to folia pęcherzykowa. Samą donicę postawmy na 5 cm płycie ze styropianu. Pamiętamy by przed mrozami podlać rośliny i dopiero zabezpieczać górę. Wiosną po przezimowaniu młodsze egzemplarze przesadzamy do nieco tylko większych doniczek natomiast starszym usuwamy część korzeni i wsadzamy do tej samej donicy dając warstwę świeżej ziemi, a między przesadzeniami wymieniamy wierzchnia warstwę.

CIĘCIE na ogół niekonieczne. Co nie oznacza że nie należy lekko korygować cięciem wybujałych pędów. Radykalnie usuwa się tylko odrosty wyrastające poniżej miejsca szczepienia. Poznaje się je po innym kształcie liści, a zwykle podkładką jest Rhododendron ponticum. Jeśli krzew nam się z biegiem lat ogołocił od dołu potrzebny będzie dość radykalny zabieg odmładzający. W marcu ścinamy wszystkie pędy na wysokość 20 -30 cm(im silniej rosnący krzew tym ścinamy niżej). Następnej wiosny z pędów jakie się pojawiły wybieramy te, które są silne i ich położenie gwarantuje nam foremny kształt krzewu a resztę wycinamy. Pamiętajmy, że takie odmładzane krzewy będą wymagały zabezpieczenia na zimę. Zabezpieczenie musi być przewiewne i tu także najlepszym rozwiązaniem jest agrowłóknina. Nie stosujmy suchych liści bo te często są porażone, a młode pędy + brak przewiewu,+ ciepła zima + nadmiar wody = prawie pewne choroby grzybowe.

Mrozoodporność

Bardzo różna zależna od gatunku i odmiany. Niemały wpływ ma także miejsce w którym roślinę posadziliśmy. Większość sprawdzonych odmian jest jednak dostatecznie zimotrwała.

Rozmnażanie

Odradzam rozmnażanie z nasion. Mieszańce jak wiadomo nie powtarzają cech roślin rodzicielskich. Natomiast nasiona gatunków można dostać tylko w renomowanych(czytaj drogich) firmach. Poza tym postępowanie z nimi jest dość skomplikowane i długotrwałe – kwitną dopiero pięcioletnie rośliny. Hobbiści poradzą sobie bez moich podpowiedzi więc ja skupię się na znacznie prostszym i sprawdzonym sposobie jakim są sadzonki i odkłady. Gdyby jednak ktoś sie uparł to proszę kliknąć link i przeczytać te 10 stron tłumaczonych przez googla więc nieco po polskiemu 

http://translate.google.com/translate?hl=pl&prev=/search?q=le+semis+rhododendron.fr&hl=pl&biw=395&bih=496&rurl=translate.google.pl&sl=fr&u=http://www.rhodophiles.com/graines_2009/frames_bis_forum.htm

Różaneczniki sadzonkujemy pod koniec lata (od połowy VIII do końca IX). Najlepszymi sadzonkami są półzdrewniałe pędy wierzchołkowe o średnicy do 0,5 cm i długości 8-12 cm. Sadzonki traktujemy ukorzeniaczem zawierającym prepa­rat grzybobójczy. Najłatwiej ukorzeniają się karłowe różaneczniki, zwłaszcza gdy zapewnimy im ogrzewane podłoże (temp. nie powinna jednak przekroczyć 21°C, gdyż nad­miar ciepła sprzyja gniciu). Ukorzenione sadzonki (po ok. 3 miesiącach) usuwamy z cie­płego podłoża i umieszczamy w doniczkach. Wiosną następnego roku musimy uszczyknąć sa­dzonki nad 2 lub 3 oczkiem. Po 2 latach rośli­ny nadają się do sadzenia na miejsce stałe.

Wprawniejsi amatorzy mogą spróbować rozmnażania przez szczepienie, wyko­nywane w VII-VIII. Proszę jednak użyć jako podkładki R. catawbiense. Szczepione na miejsce stałe sadzimy po 2 latach.

Łatwym sposobem rozmnażania roślin w ogrodzie jest wykonanie odkładów z przysypywanych gałązek. Aby przyspieszyć ukorzenie­nie u większości odmian różaneczników, możemy naciąć korę przysypywanych gałązek. Przez cały okres wegetacji warstwa pokrywająca gałązki musi być wilgotna. Ukorzenianie trwa dłu­go. Dopiero po 2 latach można odjąć odkład od krzewu matecznego. Po posadzeniu i tak sadzonka zużyje jeszcze co najmniej rok na zbudowanie dobrego systemu korzeniowego.

Choroby i szkodniki

Najpoważniejszym zagrożeniem jest

Kibitnik azaliaczek – jest to dość niesamowita z wyglądu ćma, której larwy wygryzają dolną stronę liścia. Tkanka w tym miejscu zamiera i cały liść mocno się marszczy, a często także odbarwia.

Larwy tego opuchlaka zjadają roślinę na poziomie i poniżej poziomu gleby, szkodzą zwłaszcza młodym roślinom w pojemnikach. Dorosłe opuchlaki wygryzają dziury na brzegach liści. Walka z tym szkodnikiem polega na zwalczaniu larw, a nie owadów dorosłych.

Prześwietlik   jeśli się pojawi jest z racji swej przejrzystości mało widoczny na liściach natomiast jego uszkodzenia przypisuje się przędziorkowi. Łatwiej zobaczyć jego młode pokolenie bo jest dość ciemne. Tak wyglądają jego nimfy czyli ostatnie stadium larwalne przed przepoczwarczeniem się 

http://oregonstate.edu/dept/nurspest/azalea_lace_bug clup 7.htm

Mszyce jeśli w ogóle sie pojawią to na młodych pędach najczęściej atakują młode siewki.

Ryjkowce wygryzają dziury w liściach. Ogranicza to fotosyntezę ale większym problemem jest wygląd tych liści.

Szara pleśń porażać może w każdym stadium. Oczywiście największe spustoszenia czyni na siewkach i sadzonkach.

Zasy­chanie pnia . Choroba jest pochodzenia grzybowego. Tuż nad powierzchnią pień brunatnieje. Porażone rośliny więdną i obumierają. Chorobie możemy jedynie zapobiegać przez właściwą głębokość sadzenia a młodym roślinom nie fundować zbyt dużych wahań temperatury i wilgotności. Może się pojawić także jako odpowiedź na przenawożenie szczególnie azotem.

Rdza może też atakować różaneczniki, i choć rzadko powoduje ich obumieranie to zwalczać ją jak najszybciej. Jako zapobieganie – wybierać stanowisko z dala od świerków i jodeł.

Mączniak rzekomy

Mączniak prawdziwy

Opadzina liści (syn. Antraknoza liści) – jest to choroba grzybowa i na liściach pojawiają się ciemnofioletowe plamy z czarnym środkiem. Nie jest to częsta przypadłość rododendronów, ale uprawiając w ogrodzie porzeczkę czarną lub truskawki może się pojawić. O ile na wspomnianych roślinach są to małe plamki to na rododendronie ich rozmiar jest dość spory i nie tak regularny.

Pestalotiopsis spp. – najpierw tworzą się plamki z fioletowa obwódką, a potem tkanka się wykrusza. Stąd te dziurki. Grzyb ten do tej pory traktowany był jako mało istotny. Pojawia się jednak coraz częściej szczególnie na roślinach osłabionych po zimie.

(prawie brak korzeni) Fytoftoroza różanecznika. Na obrazkach poszczególne stadia choroby. Jest to choroba rozprzestrzeniająca sie w glebie, zatem zwalczanie to usuwanie grzyba tam rezydującego przez podlewanie jeszcze zdrowo wyglądających roślin po usunięciu i spaleniu chorych i to usunięciu jak najwcześniejszym. Danie takich roślin na kompost to fundowanie sobie rozprzestrzenienie się tej choroby na całym ogrodzie bo zarodniki grzyba nie ulegają zniszczeniu podczas fermentacji resztek.

Istnieje jeszcze cała gama uszkodzeń przede wszystkim liści wywołanych złą pielęgnacją. Od przyrdzawienia przez mróz przez objawy niedoborów lub nadmiar składników pokarmowych po zasychanie końców liści z powodu braku jak i nadmiaru wody. Objawy te są tak różne, że nie da się ich skodyfikować by móc je przedstawić. To trzeba rozpatrywać indywidualnie.

Przypisy


Wykorzystano zdjęcia z następujących stron:

Larwy opuchlaka –http://apps.rhs.org.uk/advicesearch/profile.aspx?pid=234

Po wyjęciu z doniczki i rozdrapane korzenie –http://www.rhodophiles.com/graines_2009/frames_bis_forum.htm

Mączniak rzekomy –http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?p=2141686#p2141686

Uszkodzenia mrozowe – http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?p=1337990#p1337990

Komentarzy 69 to “Rododendron – uprawa”

  1. Anna Jędrzejewska Says:

    Witam 🙂 Odwiedzam Pani blog bardzo często i jestem nieustannie pod wrażeniem Pani wiedzy i przystępnego sposobu jej przekazywania. Już niejedna porada mi się przydała. Bardzo dziękuję 🙂
    Planuję posadzić dwa nowe rododendrony. Odmiany fińskie. Żeby nie przemarzały. Te, które już rosną u mnie w ogrodzie mają się nie najgorzej, mimo, że ziemię mam piaszczystą mazowiecką 🙂 W miejscu, gdzie sadzę „kwasoluby” wymieniam ziemię na kwaśną, ściółkuję korą i co dwa lata dodatkowo zakwaszam. Cieniuję wczesną wiosną. Nie rosną fantastycznie, ale też nie jest źle – mają niewielki przyrosty roczne i ładnie kwitną. O dziwo – najładniej te, które rosną w pełnym słońcu. A mówi się, że wolą cień. Jak to jest z tym stanowiskiem dla rododendronów? Bo te nowe planuję posadzić w miejscu nasłonecznionym w godzinach południowych właśnie. Będzie im dobrze?
    Pozdrawiam ciepło,
    Anna J

    • zojalitwin Says:

      Rododendrony nie tyle kochają cień ile tzw. półcień. Pod drzewami lub w pobliżu drzew szczególnie iglastych tego cienia jest wbrew pozorom niewiele. Wiatr kołysząc gałęziami co raz odsłania słońce. Ogólnie można powiedzieć, że rododendrony będą dobrze rosły jeśli mają 6-8 godzin bezpośredniego słońca. Wolą słońce ranne niż popołudniowe. Słońce ranne jest chłodniejsze. Słońce popołudniowe to prawie samo ciepło. Gdyby Pani miała takie miejsce z rannym słońcem to proszę je wybrać. Jeszcze może jedno – ilość godzin nasłonecznienia liczona jest dla najdłuższych dni.

      • Anna Jędrzejewska Says:

        Bardzo dziękuję za odpowiedź 🙂 Czytając popularne opisy potrzeb rododendronów, trudno byłoby znaleźć informację o tej potrzebie 6-8 godzin bezpośredniego słońca dziennie. To w zupełności tłumaczy, dlaczego mój rododendron najbardziej narażony na działanie słońca jest najzdrowszy, najlepiej rośnie i kwitnie. Dziękuję i pozdrawiam 🙂

  2. Leszek Says:

    Z mojej króciutkiej przygody – 4.rok – z różanecznikami wnioskuję, że mogą spokojnie rosnąć nawet w pełnym słońcu. Aktualnie mam już dziewięć różaneczników i cztery azalie. Trzy różaneczniki rosną w pełnym słońcu. Kwitną dość dobrze. W okresie lata w pełnym słońcu są w godz 8-16. Nadmiar słońca (brak cienia) rekompensuję podłożem. Torf kwaśny (3,5 ph) mieszam z mieloną korą w stosunku 1:1.Czasami dosypię żwiru. Ściółkuję korą mieloną. Z wilgotnością nie przesadzam. W okresie braku opadów 3 x w okresie 10-12 dni, a nawet rzadziej. Wodę mam jednak z beczki i podlewam konewką. Woda w beczce musi odstać kilka dni. Nie wiem jednak czy rośliny można zraszać czy lepiej pod krzewy. Czytam różne opinie na ten temat. Cieszę się, że znalazłem ten blog.Pozwolę sobie korzystać z Pani porad. Zamierzam założyć ogród rododendronowy na tle szeregu żywotników (szmaragd, holmstrup i gold europa) od strony wschodniej i północnej. I zrobię to w 2013 r. A co! 🙂 Pozdrawiam. L. Dzięgielewski

  3. zielonomaniak Says:

    Witam. Bardzo proszę o pomoc. Mój rododendron ma brązowe otoczki na lisciach. Jaka może być tego przyczyna. dodam że po zakupie był posadzony w donicy. Jak tylko liscie zaczeły brązowiec wsadziłam go do ziemi. proszę o pomoc. ANia

    • zojalitwin Says:

      To mogą być uszkodzenia mrozowe. Roślina wystawiona na słońce transpiruje wodę, a nie może jej uzupełnić i mróz uszkadza właśnie obrzeża liści. Zakładam oczywiście że chodzi o rododendrony uprawiane na zewnątrz.

      • zielonomaniak Says:

        tak na zewnątrz, Mam go pierwszy rok. Kupiłam go w doniczce razem z innymi dwoma, ale niestety tylko on ma takie brązowe otoczki.

      • zojalitwin Says:

        Wszystko zależy gdzie stał, ile miał słońca w porównaniu z innymi, a także cechy osobnicze. Mam nadzieję, że nowe liście będą już w porządku.

  4. Andrzej. Says:

    Witam Panią. Czy mogę wsadzić do gruntu rododendron w fazie kwitnienia? Taki otrzymałem właśnie w doniczce, Andrzej.

  5. Halina Says:

    Witam Panią.
    Proszę bardzo o informację, czy liście rododendronów mogą dotykać ziemi lub kory, czy muszę wokół krzaka podebrać ziemię?
    Z góry bardzo dziękuję

    • zojalitwin Says:

      Dobrze by nie dotykały szczególnie w tak mokrym czasie jak teraz. Proszę rozpatrzyć taką ewentualność.
      Kupić folię zabezpieczająca glebę w postaci plecionki plastikowej wielkości takiej by korona całego krzewu się na tym zmieściła. Rozciąć do połowy podłożyć pod krzew i nasypać na wierzch kory. Nadmiar wody zawsze przecieknie przez plecionkę. kora będzie szybko sucha i liście spokojnie mogą dotykać kory bez obawy o infekcje chorobową. Podebranie ziemi to odkrycie szyjki korzeniowej i zmniejszenie warstwy ziemi nad korzeniami, która i tak jest cienka. To może się okazać zgubne w czasie ostrzejszej zimy.

      • Halina Says:

        Witam.
        Bardzo dziękuję.
        Mam jeszcze jedno pytanie dotyczące rododendronów oraz azalii, jak usuwamy zwiędnięte kwiaty /czy obkręcamy ręką czy można ułamać czy jest to jakaś różnica?/ i które pędy odcinamy a które zostawiamy?

      • zojalitwin Says:

        By nie uszkadzać nowych listków najlepiej odciąć sekatorem. Rana jest wówczas najmniejsza.

  6. Agnieszka Says:

    Witam Panią,
    Bardzo proszę o pomoc. Na kilku moich rododendronach nowe przyrosty zaczynają więdnąć. Dodam, że różaneczników i azali mam na ogrodzie sporą ilość – już takie małe arboretum… około 70 sztuk pewnie razem, ale nigdy nie miałam tego problemu…. regularnie je zakwaszam i odżywiam bowiem ziemię na ogrodzie mam bardzo gliniastą – oczywiście podczas sadzenia ziemia pod różanecznikami jest wymieniana i to chyba pozwala mi się cieszyć tymi pięknymi roślinami. Te rośliny z więdnącymi nowymi przyrostami to nowe nabytki na ogrodzie…. sadzone jakiś miesiąc temu… Regularnie podlewane więc brak wody raczej nie wchodzi w rachubę. Regularnie opryskiwane na grzyba i na robale. Dodam też że te więdnące przyrosty są również lekko zwinięte…
    Bardzo proszę o pomoc…. może wie Pani co może być problemem…
    Z góry dziękuję za pomoc.
    Agnieszka

    • zojalitwin Says:

      Trudno być na 100 % pewnym lecz mnie to wygląda na fytoftorozę. Jest to choroba pochodzenia grzybowego która atakuje od korzeni. Można spróbować podlać previcurem ale gwarancji nie ma. Da on skutek na początku kiedy liście już zwisają może być za późno. Wykonać zawsze warto. Na drugi dzień podlać ziemię Topsinem. Oczywiście nie ma gwarancji że nie przywlekła jej Pani ze szkółki lub ze sklepu. Proszę jednak rozpatrzeć aspekt nadmiernej ilości wody w glebie. Przy ciężkich ziemiach typu glina trzeba brać pod uwagę rozluźnianie ziemi i podłoża, jako że sama ziemia pod krzaczkiem może być przepuszczalna ale podglebie tak zbite że bardzo wolno przepuszcza wodę i zalega ona przy korzeniach rośliny. Ponieważ rododendrony korzenią się stosunkowo płytko można spróbować je przesadzić jeśli objawy więdnięcia ustąpią po podlaniu. Jeśli nie pozostanie tylko usunięcie krzewów.

  7. Alina Says:

    Obok pnia rododendronów pojawiły się dwa pędy i kwitną malymi „kwiatami” o kształcie i kolorze jeżyn na kolbach podobnych do kukurydzy. Czy mogłabym się dowiedzieć, co to jest? Z góry dziękuję za odpowiedź.

  8. stanisław grześkowiak Says:

    Mam na swoim ogrodzie rododendrony od kilkunastu lat. Tak się rozrosły że należałoby ja przyciąć. Boję się jednak wziąść sekatora do rąk i rozpocząć cięcie .Proszę o pomoc. Z góry w imieniu swoim i rododendronów dziękuję.
    Pozdrawiam St. Grześkowiak

    • zojalitwin Says:

      Jeśli ma Pan kilka to proszę odważyć się na jednym. Na pędzie jest wiele oczek śpiących. Najszybciej wybijają te które są położone w pobliżu cięcia. Dlatego chcąc zachować ładny kształt tnie się około 0,5 cm nad śladem po liściu, jako że przy każdym liściu nawet dawno odpadłym jest położony pąk śpiący.

  9. Irena Says:

    witam, proszę o radę. Mam rododendron ok 6 letni jednak w okresie kwitnienia wydaje z siebie zazwyczaj 2 kwiatki i to wszystko. Co robić aby pobudzić obfite kwitnienie?

    • zojalitwin Says:

      Przede wszystkim sprawdzić kwasowość gleby. Albo samemu kupując kwasomierz albo oddać do stacji chemiczno-rolniczej gdzie za niedużą opłatą zrobią to bardzo dokładnie.

  10. Ewa P. Says:

    Witam,
    od tego roku jestem właścicielką rododendrona, kwitł przepięknie przez całe dwa miesiące, suche kwiaty usunęłam zgodnie ze wskazówkami. Ostatnio (a jest połowa września) zauważyłam na roślinie nowe pąki, czy to normalne? czy powinnam je zostawić, czy raczej usunąć? proszę o radę.
    Z góry serdecznie dziękuję i pozdrawiam Ewa

  11. Anna J Says:

    Witam Panią 🙂
    Jak zwykle przed posadzeniem nowych roślin, szukam informacji na ich temat na Pani wspaniałym blogu.
    Tym razem planuję zmiany na „kwaśniej” rabacie. Bardzo proszę o radę – jakie niezbyt kłopotliwe w uprawie drobne rośliny nadają się na towarzystwo dla rododendronów i azalii wielkokwiatowych? Pieris i kalmia raczej nie wytrzymają chłodu mazowieckiej zimy i wiatru hulającego w moim ogrodzie. Czy pozostają tylko wrzosy? Czy są może jakieś byliny, które kwitłyby na tej rabacie latem i wytrzymały obecność dużej ilości kwaśnej gleby?
    Pozdrawiam ciepło,
    Anna J

    • zojalitwin Says:

      Z towarzystwem dla rododendronów jest naprawdę trudno. Dlatego proponuję oba wymienione krzewy obwiązać najpierw sznurkiem lecz tak by nie połamać gałązek i później okręcić kartonem który znów trzeba w kilku miejscach obwiązać. Jest to ważne bowiem mokry karton łatwo jest rozrywany przez wiatr. Dopóki będą to krzewy małe można nałożyć przezroczysty pojemnik. Proponuję zatem nie rezygnować z tych krzewów. A do towarzystwa można dodać jeszcze wrzośce które kwitną znacznie wcześniej. Można też sprawić sobie mały krzew o nazwie Zenobia pulvurenta.

      • Anna J Says:

        Bardzo serdecznie dziękuję za odpowiedź i cenne wskazówki!
        Chyba wykażę się większą odwagą w stosunku do kalmii i pierisów 🙂
        A o Zenobii już poczytałam – piękna roślinka i wiosną skuszę się na zakup. Bardzo dziękuję za tę sugestię.
        Pozdrawiam ciepło,
        Anna J

  12. Agata Maliszewska Says:

    Kłaniam się.
    Od dwóch lat jestem właścicielką miejsca pod przydomowy ogród. Dotąd się tym nie interesowałam, bo zawsze miałam pod ręką ojca, który był ogrodnikiem – amatorem, z sukcesami i wydawało mi się, że mam jeszcze dużo czasu, żeby go zapytać. Jednak ojciec nagle zmarł. Została po nim działka, która pójdzie w obce ręce. Kilka dni temu zabrałam z niej 6 różaneczników i przesadziłam je do siebie, zgodnie z opisem na Pani blogu (wpis o różanecznikach umiem, już prawie na pamięć, bo wobec swojej niewiedzy, muszę postępować według zasady „asan skazał – pacan zdziełał”). Jednak jak się im bliżej przyjrzałam, to widzę, że one chorują. I niestety zdiagnozowanie tych chorób, poza dziurami wygryzionymi przez opuchlaki, mnie przerasta. To są rośliny, które, jak sądzę, mają około 5 lat (ale nie dlatego, że umiem to rozpoznać, tylko, mniej więcej, wiem, kiedy je ojciec sadził). Jeden jest bardzo marny, zgubił prawie wszystkie liście, część pąków zawiązanych jesienią zupełnie uschła. Nie wiem, czy to za mało zasobna gleba, czy mróz, czy grzyb. Bardzo chciałabym je uratować, ale nie mam żadnej wiedzy, to będzie moje pierwsze zadanie ogrodnicze. Czy mogłaby mi Pani pomóc? Bo jestem, jak dziecko we mgle, zrobiłam zdjęcia i jeśli to możliwe, mogę je przesłać.

    Pozdrawiam

    • zojalitwin Says:

      Bardzo proszę wkleić je na fotosika i tutaj dać linki. Postaram się zdjagnozować objawy. Dziękuję za przysłowie. Ja go nie znałam a zatem i ja się czegoś nauczyłam.

      • Agata Maliszewska Says:

        Bardzo dziękuję za zainteresowanie. Zdjęcia są tutaj:
        http://www.fotosik.pl/u/sztuka_magika/album/1593849
        p.s.:
        To przysłowie ukraińskie, usłyszałam je niedawno, jak dziennikarz Żenia Klimakin opowiadał o sobie i bardzo mi się spodobało 🙂
        A.M.

      • zojalitwin Says:

        Oglądnęłam zdjęcia i pierwsze co rzuca się w oczy to niedożywienie roślin. Przyczyny mogą być dwie. Pierwsza to niewłaściwy odczyn ziemi np. zbyt wysokie pH i składniki takie jak magnez i częściowo potas stają się dla roślin niedostępne mimo iż są w ziemi. Druga to zbyt słaba ziemia i wówczas trzeba kilka razy w sezonie dać specjalistyczny nawóz do rododendronów. Praktycznie co 2 tygodnie trzeba zasilać w okresie przed kwitnieniem, w czasie kwitnienia i w czasie wiązania pąków na rok następny. Rododendron korzeni się stosunkowo płytko więc potrzebna jest stała wilgoć choć gleba musi być przepuszczalna. Jeśli są posadzone tak że mają duo bezpośredniego słońca to czy się to komu podoba czy nie powinien osłaniać krzewy agrowłókniną nie tyle przed mrozem ile przed słońcem w zimie. W czasie drewnienia pędów jesienią prawie cała woda jest wykorzystana do zamiany cukrów prostych w cukry złożone. Pozostaje tylko minimalna część. Nadmiar słońca wzmaga parowanie i niknie cała rezerwa wody, korzenie śpią więc mróz załatwia te komórki które są bez tzw. turgoru. Dlatego wiele liści ma brązowe szczyty i brzegi.
        Na pędach jest coś białawego. Jeśli to pleśń to trzeba działać. Najlepiej kupić Substral długo działający i przygotować roztwór 20ml na 1L wody i opryskać w czasie kiedy na zewnątrz przynajmniej przez 6 godzin utrzymuje się temperatura 12 stopni. Na zdjęciach na szczęście nie widać najgroźniejszej choroby zwanej fytoftorozą. Pierwszym jej symptomem jest brak połysku na zupełnie zdrowo wyglądających liściach. Wówczas kupić Substral z napisem fytoftoroza i dokładnie trzymać się instrukcji. Powodzenia.

  13. Asia.P. Says:

    Witam Panią. Chcę przesadzić 2 rododendrony w inne miejsce bo jeden rośnie pod samą tują i ma liście ogryzione i od dołu brązowe , drugi natomiast w przeciągu to jeszcze pod sosną. Nie ma żadnych pąków a ubiegłoroczne przyrosty są marmurkowe (zielono- żółte) Pytanie moje czy mogę użyć do ich przesadzenia ziemi pod iglaki(taką mam) czy kupićziemię dla rododendronów. Proszę o pomoc również jak im pomóc w nowym miejscu. Z góry dziękuję za pomoc Asia P.

    • zojalitwin Says:

      Przesadzić można stosunkowo łatwo. Kopiąc dół pod korzenie powinien być duża większy i głębszy ziemię z dołka wymieszań pół na pół z kwaśnym torfem i porcją nawozów do rododendronów. Nie kupować żadnej ziemi tylko kwaśny torf. Jeśli są przebarwienia to symptom zbyt wysokiego odczynu i koniecznie trzeba ziemię zakwasić stąd torf a nie ziemie. Ponieważ nie znam odczynu ziemi zastanawiam się czy nie dać nawet więcej torfu. Rododendony by były zdrowe potrzebują bardzo kwaśnej ziemi. Duży dół dlatego by korzenie nie miały szans wrosnąć w nieprzygotowaną ziemię bo objawy się powtórzą. I jeszcze jedno. Jeśli rośliny mają więcej niż 6 godzin bezpośredniego słońca to na zimę należy okrywać agrowłókniną by słońce ich nie nagrzewało co powoduje utratę wody a w konsekwencji nocny mróz uszkadza szczyty i obrzeża liści czyniąc je brązowymi. Te wygryzienia to prawdopodobnie opuchlaki. Na wszelki wypadek przeciw chorobom trzeba się zaopatrzyć w Substral Długo Działający i stosować co miesiąc profilaktycznie.

  14. Asia.P. Says:

    Bardzo dziękuję za cenne informacje. Moja ziemia w ogrodzie to piach (VI klasa ) a krzaki sadziłam w gotową ziemię do rododendronów i każdego roku na wiosnę zasilałam nawozem do roślin kwaśnolubnych. Aż cud że jakoś kwitły każdego roku. Agrowłókninę stosuję na wszystkie rośliny nie mrozoodporne w ogrodzie. To tyle na moją obronę. Dzięki Pani informacji wiem, że to za mało .Teraz już wiem co robić. Jak to dobrze ,że są takie osoby jak Pani które dzielą się fachową wiedzą z laikami. Jeszcze raz b. serdecznie dziękuję Asia.P.

  15. Sławek Says:

    Witam Panią.
    Mnie zastanawiają dwie rzeczy. Pisała Pani o używaniu wiaderek w przypadku mniejszych gatunków roślin, oraz wyścielaniu rabat folią plecioną w przypadku podwyższanych rabat, oraz większych gatunków roślin. Moje pytanie brzmi: w jakim stopniu folia pleciona wpływa na wymianę kwasów gleby, a co za tym idzie na zwiększenie jej ph. I czy nie lepszym rozwiązaniem jest wyścielenie boków czymś nieprzepuszczalnym, tak jak dzieje sie to w przypadku wiaderek.
    I jeszcze taka myśl mi się nasuwa.. Jak ma się stosowanie oddzielnych rabat, do zakwaszania ziemi? Czy po posadzeniu różaneczników, w odpowiedniej glebie, lecz bez jej oddzielania i później według potrzeby jej zakawszaniu da to taki sam efekt? Dodam że na całej działce mam glebę o ph bliskiemu 7.
    Pozdrawiam serdecznie, Sławek

    • zojalitwin Says:

      Plecioną folię stosujemy na dno podwyższonych rabat, jeśli mamy kilka sztuk do posadzenia. Można oczywiście zrobić płytki wykop i wyłożyć go ta folią a następnie nasypać przygotowanej ziemi. Najczęściej będzie to zbyt płytko więc trzeba dać obrzeże na tyle wysokie żeby system korzeniowy mieścił się swobodnie. Będziemy mieć niższą rabatę lecz także nieco podniesioną. Obrzeża można zamaskować innymi kwasolubami i po sprawie. Zatem folia nie wpływa na kwasowość tylko izoluje nieodpowiednie podłoże od korzeni rośliny. Plecionka pozwala na odprowadzanie wody opadowej do podłoża. Wyłożenie czymś nieprzepuszczalnym zatrzyma wodę i w mokre lata korzenie będą stać w wodzie. W wiaderkach dno powinno wyglądać jak sito także po to by kontakt z ziemią pozwalał na odprowadzenie wody. Ci którzy mają gleby o wysokim pH stawiają takie wiaderka na wspornikach z kawałków kantówki by korzenie nie przerosły do podłoża. Oddzielne rabaty stosuje się na glebach podobnych do pańskich. Chodzi w tym wypadku o wydzielenia miejsca pod wybitne kwasoluby. Nie sprawdzi się – jak uczy doświadczenie – wspólna uprawa z roślinami dobrze czującymi się na glebach tylko lekko kwaśnych. Otóż korzenie które karmią roślinę znajdują się na obrzeżach bryły korzeniowej. W większości wypadków to obrzeże znajduje się mniej więcej na skraju cienia jaki rzuca korona w południe. Dobrze przecież wiemy, że bardzo często cienie tych koron zachodzą na siebie. Jak zatem zakwaszać takie miejsca przy uprawie roślin o różnych wymaganiach. Z tego powodu z reguły projektuje się osobne rabaty dla roślin wymagających ekstremalnych warunków.
      Wszystko to dotyczy tych osób które zawsze chcą mieć piękne rośliny i decydują się na większą pracochłonność przy uprawie nieodpowiednich roślin w stosunku do rodzaju swojej gleby. Przepraszam jeśli napisany tekst był mało czytelny, dołożę starań by następne teksty nie budziły wątpliwości. Życzę powodzenia.

      • Sławek Says:

        Zastanowiła mnie tylko (przepraszam za niefortunne określenie) pewna niekonsekwencja. Z jednej strony lite ściany wiaderka z drugiej strony boki wyłożone folią plecioną. Pisała Pani że wyścielamy dół folią tak aby wystawała ponad powierzchnię, stąd wniosek że wyścielamy nią również i boki dołu/rabaty. To tylko moja ciekawska natura się odezwała, nic poza tym:) Artykuł jest bardzo dobry i oby takich więcej. Dziękuję za odpowiedź i serdecznie pozdrawiam.

      • zojalitwin Says:

        Dzięki za zwrócenie uwagi postaram się o strzeżenie się przed pewnymi skrótami myślowymi.

  16. BASIA Says:

    witam serdecznie. Mąż kupił trzy piękne rododendrony ,średniej wielkośći. Robi dla nich drewniany klomb , który ma stanąć na balkonie …. balkon słoneczny, ale z tym sobie jakoś poradzimy:}, nie jestem ogrodniczką z umiłowania ,ale ten kwiat mnie zachwycił i nie wiem co dalej ,jak stanie już drewniany klomb?:} jak je bidulki zasadzić? proszę o radę . BASIA

    • zojalitwin Says:

      Jeśli są to odmiany średniej wielkości to balkon musi być solidnej wielkości. Proszę raczej przesadzić do pojedynczych, najlepiej ceramicznych donic i wstawić je do zrobionego przez męża pojemnika. Po ustawieniu tak by to wszystkim pasowało całość zasypać płukanym żwirem o średniej grubości ziaren. Raz że będzie to estetycznie, a dwa na zimę pojedyncze doniczki łatwiej zabezpieczyć. Kiedy krzewy osiągną docelowe rozmiary to też będzie łatwiej podjąć decyzję co dalej. Rozrywanie plątaniny korzeni jaka powstanie kiedy będą posadzone razem nikomu na zdrowie nie wyjdzie. Jaką ziemię napisałam w poście.

      • BASIA Says:

        dziękuję za poradę, czy muszą to być donice ceramiczne czy tez moga być plastikowe? i nie wiem czy dno dziurkować tej donicy czy donica ma nie mieć dna…..?

      • zojalitwin Says:

        Wszystko zależy jak będzie uprawiana i co z zimą.

  17. wazka Says:

    WITAM.
    BARDZO PROSZĘ O POMOC
    od około czterech lat rośnie u mnie w ogrodzie rododendron, ale nie wiem dokładnie jaka to jest odmiana, a w tym roku dokładnie tydzień temu dosadziłam w jego pobliżu trzy mniejsze, jeden już z dosyć dużymi pączami, a dwa pozostałe z dużmi młodymi przyrostami.
    Niestety podczas dwóch ostatnich nocy były przymrozki i moje rododendrony są w opłakanym stanie .
    Przyrosty brązowe, pączki zmarznięte, wszystko zwisa. CZy jest szansa aby ja uratować.
    Dziękuję za pomoc
    Agnieszka

    • zojalitwin Says:

      Jeśli zostały przemrożone to te liście i te pączki już się nie zmienią. Jedyna szansa że nie przemarzły pędy. Wówczas odbiją nowe liście z pąków śpiących. By to sprawdzić wystarczy uciąć gałązkę. Jeśli w środku jest zielona obrączka to znaczy, że pędy są zdrowe jeśli ta podskórna obrączka jest brązowa to uciąć niżej, i tak ciąć aż do pojawienia się zielonej. Może się zdarzyć, że cały pęd będzie przemarznięty. Proszę poczekać z wykopywaniem. Jeśli ziemia okryła przynajmniej jedno oczko(miejsce przyczepienia liścia) to odbije z tego właśnie węzła. Takie wybijanie z oczek śpiących może potrwać i 3 tygodnie więc z wykopywaniem proszę się nie spieszyć.

  18. Anonim Says:

    Serdecznie dziękuję za odpowiedź.
    Za Pani radą ucinałam gałązki aż do zielonego koloru i pojawił sie taki.
    Czy zmarznięte pączki całe wyciąć, już rozwijały się kwiaty, czy z nimi tak samo czy poczekać aż sama odpadną?
    Jeszcze mam jedno pytanie-czy uda im się to przymrożenie przetrwac to w jakich oidległościach mają rosnąc, jeden to jest anushka, nova zembla i jeden to daugher, czytałam,że lubią być blisko siebie i dotykać sie gałązkami.
    Dziękuję za pomoc
    Pozdrawiam Agnieszka

    • zojalitwin Says:

      Obciąć wszystkie gałązki przemrożone. Sprawdzić w necie końcowy rozmiar(czyli szerokość krzewów dorosłych) odmian i w takiej rozstawie posadzić krzewy.

  19. Margareta Says:

    Witam
    Moj 5 letin rododendron jest chory Usychaja jego kwiaty ktore jeszcze Dobrze nie rozkwitly Pomocy 😦

    • zojalitwin Says:

      Nie umiem pomóc nie widząc. Słowo usycha nie jest precyzyjne. Jeśli na liściach nie ma ciemnych plam tylko wyglądają jakby brakowało im wody to trzeba ściąc fragment pędu i sprawdzić czy w środku pęd jest zielonkawy czy już brązowawy.

  20. Alina Says:

    Czy mogę posadzić rododendrona przy północnej ścianie (0 godzin bezpośredniego słońca). Domyślam się, że nie będzie kwitnąć tak jak posadzone w innych miejscach. Ale też pytanie czy nie zmarnieje zupełnie, albo czy może Pani polecić jakąś odmianę, która poradzi sobie w tak ekstremalnych warunkach?

    • zojalitwin Says:

      To wszystko zależy czy znajdzie tam trochę prześwitującego przez korony drzew światła. Jeśli tak to będzie rósł lecz z kwiatami będzie kiepsko. Może w przyszłym roku jeszcze będą bowiem zawiązał kwiaty jeszcze w dobrym miejscu.

  21. Ula Says:

    Dzień dobry,
    Bardzo proszę o informację czy mogę jeszcze wsadzić do gruntu zakupione we wrześniu w doniczkach rododendrony czy już lepiej przechować je do wiosny w garażu?

  22. róża raś Says:

    Dzieki za odpowiedz

  23. maria Says:

    Witam,
    poproszę o poradę, kupiłam średniej wielkości rododendrona w doniczce, problem w tym że ziemia w ogródku jest ciężka , gliniasta i raczej kiepsko przepuszcza wodę, nie wiem jak go mam posadzić czy wykopać spory dół, i dookoła, kupić ziemię do rododendronów i czy to wystarczy? Muszę przyznać że jestem nowicjuszką w uprawie , ale bardzo mi się podobają te krzewy i zawsze chciałam je mieć. Bardzo proszę o radę co mam zrobić żeby mój krzaczek rósł.

    • zojalitwin Says:

      Rzeczywiście dół musi być dość szeroki i głęboki, kilka razy większy niż potrzeba, ziemię z dołu wymieszać pół na pół ze żwirem. Jeśli nie da się inaczej to w sklepach zoologicznych kupić ze 3 woreczki. Koszt jednego to około 4 zł. Średnica kamyków nie większa jak 1 cm. Część takiej mieszanki wsypać do dołu i dopiero w to wsadzić swój rododendron. Jeśli to możliwe to kupić nawóz o spowolnionym działaniu przeznaczony do rododendronów i wymieszać razem ziemią i kamykami i dopiero wówczas sadzić. Jeśli nie badała Pani ziemi to jeszcze dodać przed mieszaniem sporo kwaśnego torfu bowiem gliny mają zwykle wyższy odczyn niż lubią te rośliny.

      • maria Says:

        Czy ten torf również wymieszać z ziemią i żwirkiem, czy najpierw wysypać dół torfem i na to dopiero mieszankę.

      • zojalitwin Says:

        Należy wszystko razem wymieszać. Tą mieszanką zasypać dołek i dopiero sadzić. Takie uzdatnianie gleby powinno się przeprowadzić na powierzchni jaką będzie zajmował korzeń, kiedy roślina będzie w pełni dorosła. Przyjmuje się, że obrys cienia rzucanego w południe przez koronę rośliny to zakres korzeni. Oczywiście mniej więcej. Jeśli zrobimy na większej powierzchni to zysk będzie bardziej prawdziwy. Proszę pamiętać, że roślinę karmią tylko te najmniejsze korzenie. Jak są drobne i malutkie to proszę kilka nasion czegokolwiek położyć w pudełeczku na wilgotnej ziemi i przykryć to przezroczystym wieczkiem. Ponieważ roślina najpierw wykształca korzonek z włośnikami to będzie Pani sądziła, że to pleśń. Z tego też przesadzane rośliny w ogrodzie więdną, bo karmiące ją korzenie zostają usuwane. Są oczywiście rośliny bardziej i mniej wrażliwe ale zawsze to odczują tylko w różnym stopniu.

      • maria Says:

        Bardzo dziękuję za cenne rady, mam jeszcze jedno pytanie, na jakimś blogu dotyczącym rododendronów przeczytałam , że przed posadzeniem roślinę w doniczce należy wstawić do dużego wiadra z wodą i trzymać tak przez co najmniej godzinę, chodzi o jakieś szkodniki często siedzące w korzeniach, a przez taką czynność zostaną utopione, czy mam to zastosować ?

      • zojalitwin Says:

        To różnie. Tak się robi jeśli ziemia w doniczce jest przesuszona. Przy czym wcale nie potrzeba godziny, tylko tyle by ziemia zdołała nasiąknąć. Natomiast po wyjęciu z doniczki wilgotnej ziemi jeśli widzimy, że korzenie są mocno zbite to należy je nieco rozluźnić, nawet kosztem ich uszkodzenia. Proszę przeczytać https://naradka.wordpress.com/2010/12/14/przesadzanie-roslin/. Link mówi o roślinach doniczkowych ale ta sama zasada obowiązuje jeśli wsadzamy do ogrodu rośliny z pojemnika. Korzenie wówczas dość szybko reagując na uszkodzenia przekorzeniają się do ziemi szybciej niż bez tego zabiegu. Wprawdzie trzeba zapewnić roślinie nieco osłony, ale sadząc w tej chwili i tak trzeba osłaniać, bo solidniejsze przymrozki jakie na pewno jeszcze przyjdą mogą nam uszkodzić roślinę, która nie jest dobrze zakorzeniona w gruncie. Nie zawsze ten zabieg jest konieczny ale trzeba o nim pamiętać.

      • maria Says:

        Dziękuję za wszystkie porady, na pewno się do nich zastosuję , pozdrawiam 🙂

  24. Krystyna Superson Says:

    Witam Panią !

    Chciałabym znów z Panią nawiązać kontakt, ale nie potrafię znaleźć wcześniejszych swoich wpisów. Jakoś nie łapię się w ilu miejscach można z Panią się porozumieć. Gdzie nasza wcześniejsza korespondencja?
    Pozdrawiam
    Krys. Star

  25. Bozena Banach Spiler Says:

    Bardzo prosze o pomoc 15 lat rosly rododedrony bez opieki na zaniedbanym ogrodzie i wszystko bylo ok. teras dostaly o polowe mniejsze liscie i brzydki kolor raczej zoltawy niz zielony co robic

    • zojalitwin Says:

      W tej chwili na razie nic. Po suszy w ubiegłym roku bardzo wiele odmian tak wygląda. Jeśli nie zauważy Pani nic wędrującego, lub typowych objawów uwiądu proszę je dokarmiać i często podlewać w suchsze dni.Nowe liście po kwitnieniu powinny już być zupełnie zdrowe. Można inaczej. Rezygnując z kwitnienia (szczególnie jeśli pąki są niezbyt wykształcone)przyciąć krzew. Po podjęciu wzrostu pojawią się liście z pąków śpiących . Pierwsze wybijają te znajdujące się bezpośrednio przy cięciu. Jak mają dość pokarmu i wody wybijają także te niżej położone pąk śpiące.


Dodaj komentarz